Odłączenie Maggie od respiratora było tchórzostwem... Powinien wspierać ją i motywować do
dalszego życia. Życie to nie tylko boks mimo iż dla niej mógłby się tym wydawać. Takie jest właśnie
moje zdanie.
Pewnie...
Tylko, że ona sama tego chciała, a w takiej chwili człowiek nie chce cierpieć... Ja go rozumiem. Zrobił to co uważał za słuszne, kierował się sercem i to czyni ten film takim pięknym.
Z tego co pamiętam to miałaby szansę na normalne życie tyle, że amputowali jej nogę.
Nie wiem... ja bym nie chciała żyć będąc niemalże całkowicie sparaliżowana. Ona nie mogła poruszać ani nogami (pomijając amputację jednej z nich) ani rękoma. W pełni rozumiem i ją i Franka.
nie, z tego co pamiętam Maggie upadła na krawędź taboretu i upadła na szyję.(kręgi) Ona była sparaliżowana od szyi w dół, pokazuje to choćby scena kiedy rodzina chce ją zmusić do podpisania papieru i wkładali jej długopis do ust.czyli nie tylko amputowanie nogi jej "groziło"( a tę chcieli odciąć chyba z powodu odleżyn) Wiec według mnie odłączenie jej od respiratora było dobrą decyzją szczególnie, że Meggi sama tego chciała. Skrócili jej cierpień.
ja uważam że podjął słuszną decyzję. takie życie - na jakie ona została skazana przez wypadek na ringu - nie jest prawdziwym życiem. ja wolałbym odejść niż cierpieć i być zależną od innych, stać się dla nich ciężarem